Strona 1 z 1

Bombowce F-117 "Nighthawk" trafią na żyletki.

PostNapisane: 10 maja 2016, 09:23
przez wojt
Bombowce F-117 "Nighthawk" trafią na żyletki. Ostatnie tchnienie dumy amerykańskiego lotnictwa

Od kilku lat czekały na swoje ostatnie tchnienie, ale teraz wiemy, że ono już nie nastąpi. Będące od 2008 roku w stanie rezerwy bombowce "stealth" F-117 "Nigthawk" decyzją amerykańskich władz trafią na żyletki, a niektóre z nich do muzeów.

Lockheed F-117 Nighthawk – pierwszy znany samolot "stealth"
Lockheed F-117 "Nigthawk" jest bez wątpienia wyjątkowym samolotem. To jeden z pierwszych i chyba do dziś najpopularniejszy samolot "stealth" na świecie. To także symbol amerykańskiej dominacji technologicznej z czasów zimnej wojny, na podstawie której "wykluły się" współczesne maszyny "stealth" takie jak B-2, F-22 czy F-35. To w F-117 po raz pierwszy na taką szeroką skalę zastosowano specjalne materiały pochłaniające promieniowanie radaru (tzw. materiały RAM). Pokrywały one całą powierzchnię płatowca tego samolotu. To im zawdzięcza swój charakterystyczny, czarny kolor. Sama farba to jednak zbyt mało, aby F-117 uzyskał swoje cechy. Żeby zmniejszyć wykrywalność, inżynierowie zaprojektowali poszczególne części kadłuba tak, aby ich krawędzie ustalone były względem siebie. To pozwalało rozpraszać nadciągające fale radiowe radarów w różnych kierunkach, redukując skuteczną powierzchnię odbicia. To właśnie ta cecha zapewnia F-117 charakterystyczne, trójkątne kształty.

Jednak F-117 to bombowiec wyjątkowy nie tylko dlatego, że wykorzystano w nim zaawansowaną technologię obniżającą wykrywalność przez radary przeciwnika. Nowości technicznych w F-117 było znacznie więcej. Między innymi dlatego cały projekt był przez wiele lat ścisłą tajemnicą. Tajemnicą tłumaczy się też nietypowe oznaczanie F-117, bowiem bombowce użytkowane przez USAF mają w nazwie zwykle literkę "B" (skrót od ang. bomber, a więc bombowca). Oznaczenie literką "F" (charakterystycznym oznaczeniem myśliwców, z ang. fighter) miało zmylić rywali zza żelaznej kurtyny.

To jeden z pierwszych samolotów, który wykorzystywał zwielokrotnioną technologię fly-by-wire oraz systemy aktywnego sterowania lotem. Wykorzystanie tych systemów było konieczne, gdyż częściową niewidzialność F-117 osiągał m.in. dzięki nietypowemu układowi kadłuba. Te cechy w połączeniu ze specyficznym układem budowy bez wyraźnej części ogonowej sprawiły, że samolot ten był bardzo niestateczny przy wszelkich próbach w pełni ręcznego sterowania. Aby samolot mógł lecieć tam, gdzie chciał tego pilot, wszystkie zadane komendy musiały być przetwarzane. Dbał o to ultranowoczesny na tamte czasy system sterowania, ale mimo to F-117 był samolotem bardzo trudnym w pilotażu. Między innymi przez to praktycznie cały lot odbywał się przy wykorzystaniu uprzednio zaprogramowanego komputera, który sterował samolotem według ustalonej przed lotem trasy.

Co ciekawe, F-117 nie był samolotem naddźwiękowym. Dla zadań zaplanowanych dla tego bombowca nie było to konieczne – sunął po niebie z prędkością przelotową około 1000 km/h. Jego maksymalny pułap wynosił 10 kilometrów, a skuteczny zasięg to nieco ponad 3 tys. kilometrów. Co ciekawe, F-117 jak na bombowiec był samolotem bardzo lekkim. Jego masa własna to nieco ponad 13 ton, a z pełnymi zbiornikami paliwa i zapasem uzbrojenia ważył nie więcej niż 24 tony.

Latający "weteran" wojny w Panamie, Iraku i Afganistanie

Przez niemal równe 25 lat służby F-117 brał udział w trzech dużych konfliktach. Chrzest bojowy odbył podczas inwazji USA na Panamę w 1989 roku, gdzie zrzucił zaledwie dwie bomby. Później brał udział m.in. w I wojnie w Zatoce Perskiej, Jugosławii, inwazji w Afganistanie i II wojnie w Zatoce Perskiej. W trakcie tych konfliktów F-117 głównie pod osłoną nocy eliminował strategiczne cele takie jak centra dowodzenia, stacje radarowe czy inne mocno chronione cele. Jego głównym orężem były precyzyjnie sterowane pociski przeciwradarowe, bomby burzące czy pociski rakietowe. Bombowiec F-117 miał atakować po cichu, niezauważenie i z ogromną skutecznością.

Raz udało się zestrzelić F-117

Zaawansowana technologia "stealth" nie pomogła jednak uniknąć zestrzelenia tego bombowca w trakcie wojny domowej w Kosowie. Zaangażowane w ten konflikt siły NATO wspierane w głównej mierze przez USA do części zadań bojowych wykorzystywały właśnie bombowce F-117. O tym, że "całkowita niewidzialność" dla stacji radiolokacyjnych nie istnieje, przekonali się boleśnie Amerykanie, tracąc tę pilnie strzeżoną broń w 1999 roku. Wtedy to belgradzkie siły przeciwlotnicze korzystając z bardzo starego już wtedy systemu rakiet ziemia-powietrze S-125 (opracowanego w ZSRR) strąciły F-117. Za sterami maszyny siedział wtedy ppłk Dale Zelko, który podczas wykonywania "rutynowej" misji zdołał się katapultować i przeżyć zestrzelenie.

Do dziś w Belgradzkim Muzeum Lotnictwa przechowuje się szczątki tej maszyny jako swojego rodzaju trofeum. Do teraz to jedyne potwierdzone zestrzelenie "niewidzialnej" dla radarów maszyny NATO. Co ciekawe, pilot Dale Zelko i płk Zoltan Dani, który był głównym kierownikiem zespołu rakiet, który strącił "nocnego jastrzębia" po latach spotkali się i są dobrymi przyjaciółmi. Cała sytuacja była jednak wyraźną przesłanką dla Pentagonu i mediów całego świata – samoloty F-117 nie były bronią tak skuteczną, jak mogło się wtedy wydawać.

Dlaczego amerykanie pozbywają się "nocnych jastrzębi"?

Decyzja o odstawieniu do rezerwy F-117 zapadła w 2007 roku. Kongres USA zadecydował o skreśleniu tych samolotów z wykazu uzbrojenia Sił Powietrznych USA. Amerykańscy wojskowi zdawali sobie sprawę z wciąż dużych możliwości bojowych tej maszyny, optowali więc za tym, aby F-117 znajdowały się w stanie umożliwiającym przywrócenie ich do boju na wypadek nagłego konfliktu. Tak też uczyniono – maszyny zostały przeniesione na pustynną bazę Tanopah w stanie Nevada. Tam ukryte w hangarach miały czekać na iskrę, która pobudziłaby je znów do boju. Dziś, po 8 latach hangarowania, wiemy już, że to definitywny koniec F-117.

Utrzymywanie samolotów w stanie rezerwy jest znacznie tańsze niż dbanie o kondycję zapewniającą im gotowość bojową. To wciąż jednak spore środki związane z zapewnieniem personelu odpowiadającego za odpowiednią konserwację, szkolenia dla obsługi technicznej i pilotów oraz utrzymywanie całej infrastruktury programu F-117. To wiązało się z kosztami, które władze USA postanowiły ograniczyć do zera.

W przypadku wielu samolotów, które odeszły na emeryturę, pojawiają się entuzjaści, którzy starają się przywrócić im zdolność do latania (tak było w przypadku wielu "ex" samolotów USAF, m.in. B-29). Taki los nie spotka raczej F-117. Mimo że konstrukcja tej maszyny ma już ponad 35 lat, to wciąż zawiera ona wiele rozwiązań, których USA nie chcą ujawnić. Inną sprawą jest fakt, iż utrzymanie F-117 byłoby wyjątkowo kłopotliwe i kosztowne, być może nawet bardziej niż utrzymanie Concorde’a, którego mimo wielu chęci wciąż nie udało się "wskrzesić". Los F-117 zdaje się więc przesądzony: kilkanaście ogołoconych z sekretów samolotów trafi zapewne do muzeów, a reszta zostanie posłana do 309 Grupy Utrzymania i Konserwacji w stanie Arizona. Tam zostaną zezłomowane.

Czym Amerykanie zastąpią F-117?

Czym Amerykanie zastąpią "Nighthawki"? Ich zadania już częściowo przejęły bezzałogowe statki powietrzne, bombowce B-2, a w przyszłości także myśliwce wielozadaniowe F-35. One również mogą lub są tworzone z myślą o utrudnionym wykrywaniu przez radary przeciwnika. Warto zwrócić też uwagę na to, że współczesne, elektroniczne radary z aktywnym skanowaniem fazowym są w stanie znacznie lepiej niż ich poprzednicy radzić sobie z rozpoznawaniem nawet najlepiej zakamuflowanych zagrożeń lotniczych. Bardzo możliwe, że w przyszłości koncepcja "stealth" przestanie być tak istotna i znacznie większy nacisk położony zostanie na inne techniki zaskoczenia – np. aktywne zakłócanie radarów.

Zródło: www.onet.pl

Re: Bombowce F-117 "Nighthawk" trafią na żyletki.

PostNapisane: 10 maja 2016, 13:49
przez zicherka
Widzialem szczątki tej zestrzelonej 117-tki w muzeum. Niezapomniane odczucia.