Więcej myśliwca w MiG-29 - szwedzki system samoobrony

Wydarzenia w Polsce i na Świecie

Więcej myśliwca w MiG-29 - szwedzki system samoobrony

Postprzez dziubek » 13 czerwca 2016, 09:04

Wykorzystywane w Polsce samoloty myśliwskie MiG-29 pochodzą z trzech źródeł: dostaw bezpośrednich od producenta oraz przejęć maszyn czeskich i niemieckich. Wszystkie łączy jeden element, posiadają identyczne, montowane jeszcze w sowieckich zakładach systemy do samoobrony przed zagrożeniem ze strony rakiet. Pomimo 26-letniej służby z biało-czerwoną szachownicą, nic się w tym temacie nie zmieniło. Obowiązujące plany wskazują natomiast, że MiGi mogą posłużyć do około 2030 roku. Za nimi cała generacja postępu technologicznego dokonanego przez konstruktorów systemów walki radioelektronicznej. Przed nimi, być może podobna, rola obserwatora kolejnych generacji nowoczesnych rozwiązań tej klasy. Trudno przejść nad tym do porządku dziennego, obecnie inaczej patrzymy na ryzyko wystąpienia regionalnych zagrożeń militarnych, tym samym wzrasta rola i wymagania dla użycia MiG-29 w systemie obrony powietrznej.


Ukraińska nau(cz)ka

Ukraińskie lotnictwo wojskowe, podobnie jak całe siły zbrojne, konflikt z sąsiednią Federacją Rosyjską zastał w okresie istotnego spadku możliwości operacyjnych. Na taki efekt „pracowano” latami, był on mniej widoczny, bowiem w oficjalnych dokumentach park statków latających wyglądał bardzo okazale. Faktycznie liczba maszyn zdolnych do wykonywania lotów była na niskim poziomie, duża ich część stała na otwartej przestrzeni lotnisk w ramach rezerwy sprzętowej. Trudne realia nakładały się również na umiejętności pilotów wojskowych, a raczej ich stopniowe zanikanie.


W bojowych działaniach lotniczych nad wschodnią Ukrainą wykorzystano również samoloty myśliwskie MiG-29. Ich liczba może nie była zbyt imponująca, z wysuniętego lotniska w Dniepropietrowsku od kwietnia 2014 roku zadania prowadziły ledwie dwa klucze samolotów tego typu pochodzących ze składu 40. oraz 114. Brygady Lotnictwa Taktycznego. Wykorzystanie takiego potencjału wynikało z przynajmniej dwóch przesłanek. Strona ukraińska prowadziła operację antyterrorystyczną, z założenia miały to być działania pacyfikacyjne o niskiej intensywności, samolot myśliwski nie był niezbędnym narzędziem do ich wsparcia. Dodatkowo, trzy ukraińskie brygady lotnictwa taktycznego wyposażone były w ponad 40 samolotów MiG-29 i pojedyncze szkolne L-39C Albatros każda (40., 114. i 204. BLT), ale zwykle egzemplarzy lotnych, najczęściej w wersji 9.13 i dwumiejscowej UB, było w każdej z nich ledwie kilka. Wsparcie tzw. operacji ATO dwoma kluczami MiG-29 było i tak dużym wysiłkiem organizacyjnym i logistycznym ukraińskich sił powietrznych.



Startuje para ukraińskich samolotów myśliwskich MiG-29, w tym „pikselowy 53” ze 114. BLT zestrzelony 17 sierpnia 2014 roku na terenie obwodu ługańskiego. Wersja 9.13 z dobrze widocznym charakterystycznym „garbem” kryjącym prócz dodatkowego paliwa również stację WRE Gardenia. fot. MO Ukrainy

Myśliwce MiG-29, wespół z ciężkimi maszynami przeznaczonymi do wywalczenia przewagi w powietrzu Su-27 przez większość okresu pełniły służbę jako para dyżurna na lotnisku w Dniepropietrowsku. Samoloty od początku kryzysu i stosunkowo często wykorzystywano do demonstracyjnych przelotów na niskich wysokościach, próbując takim działaniem osłabić determinację osób wspierających separatyzm na terenie obwodów donieckiego i ługańskiego. Najbardziej znany przelot z początku operacji to 16 kwietnia 2014 roku, gdy w rejonie przejazdu kolejowego pod Kramatorskiem w pełni uzbrojony do prowadzenia misji powietrze-powietrze MiG-29 w barwach zespołu akrobacyjnego Ukrainian Falcons, wykonał dynamiczne przeloty na pułapie kilkudziesięciu metrów. Tak próbowano wesprzeć zatrzymaną przez ludność cywilną kolumnę wozów opancerzonych ukraińskiej 25. Brygady Powietrznodesantowej.

Po wstępnym okresie konfliktu, działania w Donbasie nabrały intensywności w okresie letnim 2014 roku, gdy rządowa strona ukraińska, dysponując inicjatywą i przewagą w broni ciężkiej, podjęła coraz bardziej dramatyczne próby likwidacji oporu separatystów, wspieranych kadrami i przede wszystkim sprzętem rosyjskim. Bardzo wcześnie, bo już od maja 2014 roku wiadomo było, że w rękach bojowników znajdują się ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze (ang. MANPADS), przede wszystkim rodziny Igła (9K310, 9K38, 9K338). 2 maja 2014 roku w rejonie Sławiańska, wówczas głównego miejsca zorganizowanego oporu przeciwko władzom w Kijowie, za pomocą pocisków przeciwlotniczych zestrzelono dwa śmigłowce Mi-24P, w tej zasadzce zginęło pięciu ukraińskich lotników. To był tragiczny i dobitny sygnał jakie zagrożenia, prócz broni strzeleckiej i armat małokalibrowych, czyhają na statki powietrzne. W zakresie bojowego lotnictwa samolotowego do końca lipca 2014 roku zadania wsparcia wojsk naziemnych wykonywały dwa klucze samolotów szturmowych Su-25. Epoka ich panowania nad niebem Donbasu skończyła się bardzo szybko. Tylko w lipcu 2014 roku (16 i 23 lipca), w dwóch zasadzkach ogniowych przeprowadzonych z użyciem ręcznych zestawów przeciwlotniczych, separatystom udało się trafić cztery ukraińskie szturmowce Su-25. Niewiele w ich wypadku pomogły manewry obronne na dużych prędkościach i niskim pułapie z lotem profilowanym rzeźbą terenu. Suchoje posiadały przestarzałe systemy samoobrony w postaci ośmiu wyrzutni flar i dipoli ASO-2WM z łącznie 256 nabojami 26 mm, od 2015 roku wymieniane na samolotach w zakładach remontowych na nowsze KUW-26-50-01 z pakietem naboi 26 i 50 mm. Silniejszym ładunkiem próbowano zmylić naprowadzane metodą termiczną pociski ręcznych wyrzutni przeciwlotniczych.

Straty w Su-25, ale i coraz trudniejsza sytuacja na froncie wymusiła użycie w roli maszyn wsparcia wojsk naziemnych także myśliwców MiG-29. Do prowadzenia działań tego typu wydzielono grupę pilotów oraz samolotów. Podobnie jak w przypadku Su-25, podstawowym typem przenoszonego uzbrojenia miały być lekkie niekierowane pociski rakietowe S-8, rzadziej grawitacyjne bomby. Loty takie rozpoczęto 5 sierpnia 2014 roku. Prowadzono je głównie w rejonie na wschód i południowy-wschód od Doniecka oraz w pobliżu Ługańska. Strona ukraińska, próbowała odciąć od pozostałej części terenów kontrolowanych przez separatystów, oba największe w regionie ośrodki miejskie. W tym czasie wiadomo było, że separatyści, prócz ręcznych zestawów przeciwlotniczych, dysponują także samobieżnymi zestawami 9K35M Strzała-10M, 9K33 OSA-AKM, a po 17 lipca 2014 roku i zestrzeleniu malezyjskiego pasażerskiego Boeinga, również Buk-M1.

W dwa dni po rozpoczęciu lotów MiG-29 na wsparcie sił naziemnych, 7 sierpnia 2014 roku, w pobliżu miejscowości Jenakijewe (na południe od bliskiej do pełnego okrążenia i zajętej przez separatystów Gorłówki), za pomocą ręcznego zestawu przeciwlotniczego zestrzelono samolot MiG-29 numer taktyczny Biały 02 pochodzący z 40. Brygady Lotnictwa Taktycznego. Pilot szczęśliwie się katapultował i przedostał do wojsk własnych. 17 sierpnia 2014 roku, wykonując podobne zadanie, w rejonie miejscowości Krasnodon (szlak logistyczny pomiędzy Ługańskiem a przejściem granicznym z Rosją w Izwarine) i również za pomocą ręcznego zestawu przeciwlotniczego zestrzelono samolot MiG-29, numer taktyczny Biały 53 w charakterystycznym pikselowym kamuflażu, ze 114. Brygady Lotnictwa Taktycznego. Również w tym wypadku pilot szczęśliwie się katapultował i został przejęty przez ukraińskie oddziały. Działania bojowe nad Donbasem ukraińskie lotnictwo wojskowe zakończyło 29 sierpnia 2014 roku, co nie obyło się bez kolejnego spektakularnego zestrzelenia. W rejonie kotła iłowajskiego, gdzie operowały już rosyjskie wojska lądowe, za pomocą pocisku rakietowego zestrzelono Su-25M1 ze składu 299. Brygady Lotnictwa Taktycznego, pilotowi udało się uratować.

System samoobrony ukraińskich i polskich myśliwców MiG-29

W 2014 roku nad Donbasem największe zagrożenie dla śmigłowców i samolotów, także transportowych, ukraińskiego lotnictwa formacji militarnych (wojsko, ale i utworzona na bazie Wojsk Wewnętrznych MSW formacja Gwardii Narodowej) występowało ze strony zestawów rakietowych. W trakcie czterech miesięcy odnotowano blisko 20 trafień statków powietrznych z użyciem pocisków kierowanych. Finałem tego często była bezpowrotna strata maszyny, choć pilotom, szczególnie maszyn odrzutowych, udawało się szczęśliwie ratować dzięki systemom katapultowym. Odpowiedniej reakcji załóg na zagrożenie sprzyjały głowice bojowe o stosunkowo niewielkim wagomiarze, raziły silniki, ale i dawały czas na katapultowanie z samolotu. Blisko 20 trafień oznacza, że prób użycia uzbrojenia rakietowego przeciwko śmigłowcom i samolotom musiało być więcej. Do przypadków nieskutecznego użycia broni, mało który dowódca się przyznaje.

Ukraińskie MiG-29 wykonujące loty operacyjne nad Donbasem, czy to w ramach ochrony przestrzeni powietrznej, czy w stosunkowo krótkim, ale intensywnym epizodzie ataków na cele naziemne, reprezentowały dwie wersje produkcyjne, izdielije 9.13 oraz dwumiejscowy szkolno-bojowy wariant izdielije 9.51 (MiG-29UB). Warto przedstawić pokładowe systemy samoobrony i rozpocząć od traktowanej na Ukrainie jako rezerwowa, a podstawowa w Polskich Siłach Powietrznych wersji 9.12 (w przypadku maszyn w PSP w praktyce mowa o jeszcze bardziej zubożałym 9.12A, produkowanym na potrzeby państw Układu Warszawskiego, zmiany to przede wszystkim modyfikacja systemu radiolokacyjnego RŁPK-29 i przenoszonego uzbrojenia).

Na system samoobrony samolotu MiG-29 wersji 9.12 składa się przede wszystkim dookólna stacja ostrzegawcza przed opromieniowaniem wiązką radarową SPO-15LM Bierioza (L006LM) na której część wykrywającą składa się kilka czujników. Informacja o opromieniowaniu, poprzez system łączności słuchawkowej SPU-9, sygnalizowana jest pilotowi dźwiękiem. Dodatkowo, na znajdującym się w prawej, dolnej części tablicy przyrządów wskaźniku (znajduje się także w drugiej kabinie MiG-29UB) wskazywany jest kierunek, siła i typ odbieranego sygnału. Do obrony przed pociskami naprowadzanymi termicznie oraz tworzenia zakłóceń radarowych korzysta się z naboi, odpowiednio PPI-26 i PPR-26 kalibru 26 mm. W dwóch wyrzutniach BWP-30-26M, umieszczonych na połączeniu kadłuba ze skrzydłem, znajduje się 60 takich naboi. Za ich odpalenie, w zależności od typu zagrożenia i jego kierunku, odpowiada system kierowania 20SP. W maszynach posiadających urządzenie L138, wybór programu użycia BWP-30-26M jest zautomatyzowany.



Wszystkie polskie myśliwce MiG-29 to maszyny reprezentujące wersję 9.12A, prócz ograniczeń związanych z eksportem poza lotnictwo ZSRR, samolot dysponuje skromnymi możliwościami w zakresie systemów samoobrony. Przez 26 lat służby MiG-29 w polskim lotnictwie wojskowym nie przeprowadzono żadnych zmian w tym zakresie, do 2014 roku można było to uznać nawet za uzasadnione operacyjnie. Na zdjęciu jedna z maszyn ze składu 23. BLT z Mińska Mazowieckiego.

Następcą pierwszej wersji była maszyna oznaczana jako wyrób 9.13. Prócz innych zmian, otrzymała ona produkowaną od połowy lat 80. w zakładach stawropolskich Signal stację zakłóceń SPS-171 Gardenia 1FU (wersja eksportowa produkowana od końca lat 90. oznaczona jako Gardenia 1FUE). Była ona przeznaczona do zagłuszania aktywnych systemów radiolokacyjnych wykorzystywanych w obronie powietrznej, zarówno przy zestawach rakietowych, jak i artyleryjskich. Zabudowano ją w charakterystycznym dla 9.13 garbie za kabiną pilota, same anteny stacji umieszczono także na końcówkach skrzydeł. Gardenia pracuje na częstotliwościach 6-8 i 8-10 GHz, posiada masę 60 kilogramów, maksymalną moc 65 Wat, zasięg tłumienia do 250 kilometrów. Może zakłócać obiekty w sposób impulsowy (np. podczas lotów parą MiG-29), podświetlać naziemne źródła promieniowania radiolokacyjnego w trakcie lotu na pułapie 50-500 metrów, czy zakłócać w sposób ciągły.

Jak już wspomniano, polskie samoloty myśliwskie MiG-29 odpowiadają swoimi systemami samoobrony do pierwotnych rozwiązań wersji 9.12A. W ostatnich latach, nie wskazywano tego elementu jako istotnego ich mankamentu, MiG-29 miał określone zadania. W minimalnym stopniu od lat wskazywano zagrożenie dla integralności terytorium Rzeczypospolitej, występowało natomiast dużo większe prawdopodobieństwo wykorzystania Sił Zbrojnych RP w koalicyjnych czy międzynarodowych operacjach zagranicznych. Zadaniem polskich MiG-29 było wspieranie polskiego (i tym samym sojuszniczego) systemu ochrony przestrzeni powietrznej przejawiające się na co dzień funkcjonowaniem samolotowych sił dyżurnych, i sił okazjonalnie kierowanych na zbliżoną zadaniowo misję operacyjną NATO w trzech republikach nadbałtyckich (NATO Baltic Air Policing), znanych powszechnie w naszym kraju pod kryptonimem Orlik. Nie uważano, że MiG-29 będzie realizował zadania w środowisku wrogim. Tego nie oczekiwano od maszyny o stosunkowo małym zasięgu, ograniczonych możliwościach uzbrojenia, wyeksploatowanych latami służby (np. radiolokatory). Nie znaczy to, że o pracach przy MiG-29 całkowicie zapomniano. Wojskowym przede wszystkim zależało na podniesieniu sprawności maszyn, ograniczeniu kosztów ich eksploatacji, modernizacji środków łączności oraz udoskonaleniach w zakresie prezentacji danych. Ważnym etapem poprawiającym użytkowanie samolotu było przejście na jego obsługę według stanu technicznego (program Kurpie przeprowadzony w latach 2005-2013) oraz podpisana 12 sierpnia 2011 roku umowa dotycząca ograniczonej modernizacji 16 samolotów MiG-29 (w tym 3 MiG-29UB), charakteryzujących się najmniejszym nalotem, ze składu 23. Brygady Lotnictwa Taktycznego z Mińska Mazowieckiego. Dokonane w nich zmiany dotyczyły zabudowy laserowej platformy nawigacyjnej EGI (z układem SAASM), komputera misji MDP, szyny danych Mil Std 1553B, nowych interfejsów, komputera danych aerodynamicznych wraz z odbiornikiem, panelu UCFP. W kabinie ulokowano wyświetlacz wielofunkcyjny o rozmiarze 5x4 cala, nowe środki łączności, rejestrator video.



Wskaźnik ostrzegający przed opromieniowaniem wiązką radarową umieszczony w kabinie MiG-29.


WZL nr 2 z Bydgoszczy, polski zakład prowadzący od 1997 roku remonty samolotów MiG-29, już w 2009 roku zaproponował szerszą, 3-etapową modernizację samolotu. W trzeciej, najbardziej rozbudowanej fazie, przewidywano przebudowę systemu samoobrony. Wówczas sugerowano nawet instalację systemu ostrzegawczego AN/ALR-94, znanego z F-22 Raptor.

Program Kurpie pozwolił na wydłużenie resursów użytkowanych w Polsce samolotów MiG-29 do 4000 godzin nalotu i 40 lat służby. Umożliwia to wykorzystanie myśliwców, w dwóch eskadrach z 22. i 23. BLT, przynajmniej do około 2030 roku. Wówczas to MiGi i Su-22 zastąpić miałaby nowe samoloty bojowe. Według ostatnich informacji związany z ich pozyskaniem program Harpia, rozpoczęty zostanie w 2017 roku, z terminem pierwszych dostaw w 2024 roku.

Jeszcze kilka lat temu ograniczone oczekiwania wobec możliwości operacyjnych MiG-29 można było uznać za zasadne. Od dwóch lat powszechnie już zwraca się uwagę na zmniejszony poziom bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej, powodem są oczywiście działania rosyjskie na Ukrainie i związane z tym obawy państw regionu, szczególnie Litwy, Łotwy i Estonii. Trudno nie wspomnieć o sytuacji, gdy formalnie liczące 98 samolotów bojowych i szkolno-bojowych Polskie Siły Powietrzne, w praktyce połowę liczebnego potencjału opierają na maszynach o skromnych, by wręcz nie napisać, bardzo skromnych możliwościach bojowych.

Obecne kierownictwo resortu obrony uważa, że z racji sytuacji regionalnej, istnieje potrzeba modyfikacji planów modernizacji technicznej poprzez wskazanie pilnych zadań na najbliższe trzy lata oraz dostosowanie struktury Sił Zbrojnych RP do dzisiejszych wyzwań, głównie poprzez tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej na prawach rodzaju sił zbrojnych. Zmiana postrzegania zagrożeń powinna dotyczyć również zasobów lotnictwa wojskowego, dziś wykazującego duże niedostatki. Nikt nie mówi o szybkim pozyskaniu nowych samolotów bojowych. Taki program jest skomplikowany oraz kosztochłonny, co czyni go mało realnym przy dzisiejszych priorytetach opartych przede wszystkim na obronie powietrznej, neutralizacji zagrożeń na morzu oraz wojskach pancernych i zmechanizowanych. Można natomiast wzmocnić zdolności obronne w zakresie lotnictwa myśliwskiego.

Za nowe spojrzenie na zadania MiG-29 można uznać prowadzone postępowanie na zakup pocisków powietrze-powietrze średniego zasięgu R-27R1. Przynajmniej analiza dotyczyć powinna również potrzeby poprawienia przeżywalności maszyny, szczególnie, że poprawiły już nawet w segmencie ręcznych zestawów poprawiły się możliwości systemów naziemnej obrony powietrznej. Najnowszy rosyjski system 9K333 Wierba, wprowadzony już do zasobów sił zbrojnych, może razić pociskiem 9M336 obiekty na pułapach do 4500 metrów. Dodatkowo dysponuje bardziej zaawansowaną głowicą bojową z trzema fotodetektorami, jej konstruktorzy poczynili starania, aby zminimalizować prawdopodobieństwo jej zakłócenia. Oponent rosyjskiej obrony powietrznej jest zmuszony w pierwszej kolejności zadbać o przeżywalność statku latającego, obecnie trudno mówić o takich szansach dla ubogo wyposażonych polskich myśliwców MiG-29, a są ich ciągle wraz z maszynami dwumiejscowymi 32 egzemplarze. Mowa o 1/3 naszych Sił Powietrznych.

Szwedzki sojusznik MiG-29

Przed MiG-29 z biało-czerwoną szachownicą przynajmniej 12-14 lat służby. W tej sytuacji ryzykowny byłby postulat, aby samolot głęboko zmodernizować pod kątem wyposażenia (nowy radiolokator, urządzenie do tankowania w powietrzu) i uzbrojenia (systemy zachodnie). Jednocześnie w sytuacji narastającego zagrożenia to ciągle długi czas. Trudno, aby pozostawić ważny dla polskiej obrony powietrznej myśliwiec w obecnym standardzie technologicznym. Ten jest szczególnie dotkliwy dla maszyn użytkowanych w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego z Królewa Malborskiego, posiadających myśliwce 9.12A z dawnych zasobów niemieckich. Tych myśliwców umowa na doposażenie z 2011 roku nie dotyczy. Mało prawdopodobne jest wyposażenie polskich samolotów w systemy walki radioelektronicznej pochodzące z państw byłego ZSRR, dotyczy to Ukrainy, ale i Białorusi pokazującej od kilku lat na polskich wystawach własne propozycje wzmocnienia przeżywalności sowieckich myśliwców, jak choćby kontenerowy zasobnik WRE Satelita z 558. Lotniczych Zakładów Remontowych z Baranowicz. Co ciekawe, jest na zachodzie rozwiązanie tej klasy, mogące znaleźć zastosowanie na polskich MiG-29, bez istotnych modyfikacji i pierwsze biznesowe relacje w tym temacie zostały zawiązane.

Z inicjatywy Saab skontaktowano się i zainicjowano dialog z WZL nr 2 w sprawie wspólnej, skierowanej do resortu obrony oferty doposażenia w nowe systemy samoobrony samolotów myśliwskich MiG-29 Polskich Sił Powietrznych. Bydgoska spółka uznała pomysł za dobry, co skutkowało pokazaniem w maju 2015 roku, podczas wystawy Air Fair, fabrycznego samolotu MiG-29 z podwieszonym zasobnikiem ESTL. Współpracę w sprawie oferty i promocji systemu IDAS dla polskich MiG-29, obie firmy formalnie zainicjowały porozumieniem podpisanym kilka miesięcy później podczas MSPO 2015.



Grafika przedstawiająca zbliżenie na dwa charakterystyczne elementy systemu samoobrony proponowane dla MiG-29. Na belce do podwieszeń z zamocowanym pociskiem R-60 widoczna wyrzutnia BOL przeznaczona dla wabików termicznych i radiolokacyjnych, z prawej strony modułowy zasobnik ESTL. Grafika: Saab

Podstawowym zadaniem IDAS (Integrated Defence Aids Suite) jest ochrona samolotów i śmigłowców przed pociskami odpalanymi przez inne statki powietrzne, jak i z ziemi. Zalicza się do grupy wyjątkowych, bowiem wraz z zasobnikiem ESTL, integruje sensory wykrywające opromieniowanie wiązką radarową, wiązką laserową oraz ostrzegające przed odpalonym pociskiem (sensor IR). Na system składa się kilka elementów: podsystemy wsparcia walki radioelektronicznej (wykrywają, analizują sygnał i wskazują jego lokalizację), walki (flary i dipole) oraz ochrony. Znane zagrożenia mogą być implementowane w planie misji, w jej w systemie samoobrony, jeszcze przed wylotem maszyny. Po dotarciu do strefy wykonania zadania, odbiornik sygnałów radarowych wykrywa obiekty i porównuje je z bazą zawartą w bibliotece. Jeżeli zostaną uznane za zagrożenie dla samolotu, zostaną wykorzystane systemy samoobrony. IDAS to maskowanie, wprowadzanie w błąd, zakłócanie. Istnieje jego kilka generacji oraz odmian (na przykład bardziej zwarty Compact IDAS). Za jego opracowanie i rozwój odpowiada spółka Saab Grintek Defence z Republiki Południowej Afryki. Jest to o tyle istotne, bowiem przy opracowaniu systemu i jego rozwoju wykorzystano bardzo duże doświadczenia z konfliktów afrykańskich lat 80. ubiegłego wieku. Od czasów wojny w Wietnamie, konflikt w Angoli dostarczył najwięcej informacji o sowieckich systemach uzbrojenia, w tym przeciwlotniczego. Wojskowi z Południowej Afryki mieli okazję zetknąć się z różnymi zestawami, w tym 9K35 Strzała-10 (w terminologii NATO oznaczone jako SA-13 Gopher, w ostatnich miesiącach wykorzystane również w Donbasie). RPA przejęła duże ilości pocisków przeciwlotniczych, co w kolejnych latach wykorzystano na firmowym poligonie rakietowym i walki radioelektronicznej ulokowanym w Overberg, na południowych wybrzeżach kraju. Do badań, prowadzonych we współpracy z siłami powietrznymi, wykorzystano także mobilny poligon walki radioelektronicznej oraz ośrodki laboratoryjne. Celem weryfikacji możliwości IDAS odpalono blisko 300 pocisków przeciwlotniczych, w tym do latającego z prędkością okołodźwiękową powietrznego celu z zamontowanym na pokładzie systemem samoobrony. Pierwsze elementy systemu w postaci wyrzutni flar i dipoli wykorzystane zostały na samolotach bojowych Tornado jeszcze podczas Pustynnej Burzy, kolejne generacje nabywały następni użytkownicy, dziś w samym NATO odbiorców rozwiązania jest kilka. Te same technologie Saab wykorzystuje w systemach dla statków powietrznych, jak i lądowych oraz morskich. Rozbudowane testy systemu IDAS przeprowadziła Szwajcaria. Spośród dziewięciu ofert dokonano wstępnej oceny i wskazano trzy rozwiązania, które sprawdzono zarówno w laboratoriach, ale i przez sześć miesięcy testowano na śmigłowcach. Tak IDAS trafił na maszyny Cougar szwajcarskich sił zbrojnych. Lista śmigłowców wykorzystujących IDAS jest dużo szersza. Mowa o szwedzkich i hiszpańskich Super Pumach (HKp10), Denel Rooivalk i Oryx, NHI NH90, AgustaWestland Super Lynx 300, Boieng CH-47 Chinook czy indyjskich Dhruv. W przypadku samolotów bojowych, ciekawym programem z punktu widzenia maszyn o sowieckich korzeniach, jest instalacja systemu na Su-30, mowa o malezyjskich Su-30MKM. IDAS otrzymał również wykorzystywany w Indiach i zmodernizowany samolot Jaguar. Zasobniki do samoobrony, wykorzystujące między innymi systemy ostrzegające przed pociskami MAW-300 otrzymały także samoloty bojowe Tornado należące do niemieckich (zasobnik BOZ-101EC) i włoskich (BOZ-102EC) sił powietrznych.

Schemat funkcjonalny propozycji instalacji systemu samoobrony Saab, w tym zasobnika ESTL na MiG-29. Część rozwiązań może występować opcjonalnie, sam zasobnik pokazany w wersji proponowanej Siłom Powietrznym, w przedniej jak i tylnej części czujniki MAW. Grafika: Saab

Popularność wynika z walorów systemu, ale i modułowej konstrukcji. Użytkownik dobiera konfigurację IDAS w zależności od własnych potrzeb wynikających z lokalnych zagrożeń. Dysponuje również pełnią możliwości do samodzielnej jego modyfikacji oraz ingerencji w bazę danych, rozbudowywaną po każdej misji samolotów na podstawie analizy nowych elektronicznych sygnałów zebranych przez IDAS. Ten pozwala na zapamiętywanie danych o położeniu zagrożeń, co wpływa na planowanie kolejnych misji, także pod kątem ich bezpieczeństwa. Całość jest w łatwy sposób reprogramowalna, służy do tego zwykły laptop.

Propozycja dla polskich MiG-29 jest ukierunkowana zarówno dla maszyn, które przeszły płytką modernizację w ostatnich latach, jak i samolotów w pierwotnej wersji 9.12A i 9.51A. Jego zaletą jest brak potrzeby integracji IDAS z systemem awionicznym myśliwca, może funkcjonować jako rozwiązanie autonomiczne, istnieje potrzeba jedynie wpięcia urządzenia w źródła energii MiG-29. Z tego powodu głównym czynnikiem nakreślającym harmonogram wykonania takich prac nie jest przebudowa samolotu, prace są stosunkowo proste, ale jego certyfikacja do służby operacyjnej w Polskich Siłach Powietrznych. Praktycznie wszystkie elementy są opracowane, kwestia doprecyzujących wymagania wobec finalnego układu rozmów.



Air Fair 2016 i należący do WZL nr 2 samolot MiG-29. Od góry widoczna wyrzutnia BOL, poniżej zasobnik ESTL w wersji z wytzutniami pułapek termicznych i radiolokacyjnych w tylnej jego części.


Oferta to zbudowanie nowego systemu samoobrony w oparciu o dwa podsystemy. Na pierwszy składać się ma zestaw kilku modułów antenowych, pracujących w paśmie 0,7-40 GHz, ostrzegających przed opromieniowaniem radarowym i współpracujących z dwoma odbiornikami DFER300 (Dual Front End Receiver 300), o blisko 100% prawdopodobieństwie przechwytu sygnału. Konstruktorzy systemu sugerują, aby na MiG-29 znalazły się przynajmniej dwie, a optymalnie cztery wyrzutnie BOL dla flar i dipoli z blisko 160 wabikami każdy, montowanych na węzłach podskrzydłowych do podwieszeń. BOL jest lub był wykorzystywany przez cały szereg samolotów bojowych takich jak F-14, F-15 (znany w USAF i US National Guard jako AN/ALE-58), F/A-18 (fińskie i australijskie), Tornado, Gripen, Typhoon czy Harrier GR.7. Dzięki wykorzystaniu wirów powietrza występujących podczas lotu i manewrowania samolotu dopracowano rozłożenie flar i dipoli w przestrzeni. Moduły antenowe oraz wyrzutnie są kontrolowane i sterowane przez urządzenie EWC-300 (EW Controller 300). Poprzez ten moduł, opcjonalnie, MiG-29 można wyposażyć w dodatkowe elementy w kabinie pilota: kolorowy wyświetlacz zagrożeń (Threat Display and Control Unit, TDCU), manualny kontroler systemu, czy sterowanie poprzez drążek. EWC-300, w przypadku zmodernizowanych MiG-29, może przesyłać dane za pomocą szyny danych Mil-Std 1553B. Drugim podsystemem, podpiętym pod EWC-300, miałyby być pokazane już w zeszłym roku podwieszane zasobniki ESTL. Optuje się, aby w zależności od misji na każdym myśliwcu przenoszony był jeden-dwa zasobniki tego typu, można także wyposażyć w nie pojedyncze samoloty w większym ugrupowaniu. ESTL ma konstrukcję modułową na którą składają się optyczne czujniki ostrzegające przed odpalonymi pociskami, czujnik ostrzegający przed opromieniowaniem wiązką laserową (wykorzystywane głównie na śmigłowcach), wyrzutnia z flarami i dipolami, jednostka sterująca i kolejna wyrzutnia flar i dipoli typu BOL, pozwalająca dodatkowo odpalać wabiki w kierunku przedniej półsfery myśliwca. Propozycja zasobnika ESTL dla polskich MiGów jest odmienna od powszechnie prezentowanej. Zakłada się bowiem, w miejsce tylnego modułu flar i dipoli BOL, montaż kolejnego ostrzegającego przed pociskami przeciwlotniczymi (MAW). Proponowany ESTL składałby się zatem z dwóch modułów MAW, dodatkowo wyrzutni flar i dipoli dla przedniej półsfery oraz jednostki sterującej.

Nad parametrami flar również odpowiednio pracowano, dziś mają być skuteczne przed trzecią generacją głowic naprowadzanych na podczerwień. Dwusilnikowy MiG-29 jest wyróżniającym się pod względem termalnym obiektem. System jest na tyle zaawansowany, że jest w stanie ocenić zagrożenie i reagować tylko w sytuacji, gdy pocisk stanowi ryzyko dla statku powietrznego.

System samoobrony jest całkowicie pasywny, nie jest dodatkowym potencjalnym źródłem wykrycia myśliwca. Masa elementów zabudowanych na samolocie wyniesie około 50 kilogramów, dodatkowy ciężar to zasobnik ESTL o masie 90 kilogramów oraz wyrzutnie BOL dla flar i dipoli (około 25 kg każda ze 160 wabikami). System również w żaden sposób nie ogranicza możliwości manewrowych samolotu.

Jest możliwość zaoferowania IDAS również jako pakiet dla szturmowo-bombowych Su-22, choć firmy zdają sobie sprawę ze skromnej roli przewidzianej dla tej maszyny, sprowadzającej się głównie do zadań szkolno-treningowych i wsparcia procesu szkolenia Sił Zbrojnych. Jest natomiast zasadne wyposażenie w tego rodzaju rozwiązanie użytkowanych w kraju śmigłowców, również tych nabywanych w ramach nowych projektów modernizacyjnych Wojska Polskiego. W przypadku decyzji o instalacji IDAS na myśliwcach MiG-29, Saab dostarczy komponenty, całość prac instalacyjnych przeprowadzi WZL nr 2 z Bydgoszczy.



System wykorzystywany jest na różnych statkach powietrznych w wielu krajach. Na zdjęciu Typhoon FGR.4 brytyjskiego lotnictwa wojskowego (RAF) z widocznymi i mocowanymi tradycyjnie do belek na uzbrojenie wyrzutniami BOL.fot. CROWN

Zaprojektowanie systemu WRE jest kosztowne, wymaga oparcia się o dużą liczbę danych, przeprowadzenie licznych prób, dysponowania zaawansowanymi technologiami. Nie wszyscy decydują się na działania w tym kierunku, przykładowo białoruskie MiG-29BM, pomimo licznych zmian, nie posiadają nowych systemów walki radioelektronicznej. Trudno założyć, że myśliwiec będzie działał tylko nad wojskami własnymi. Przy stosunkowo płytkiej i mało licznej strukturze sprzętowej polskiego lotnictwa, ważny jest każdy samolot, każdy wyszkolony pilot. Każda utrata samolotu nad terenem wroga, to często pomijane w analizach ryzyko przejęcia systemów elektronicznych. Z wielu powodów prosta w realizacji, a skuteczna poprawa przeżywalności MiG-29 na współczesnym polu walki, jest wartością pożądaną. MiG-29 będzie ustępował posiadanym w polskim lotnictwie F-16. Nie zmienia to faktu, że wzrasta jego rola, a piloci MiGów taryfy ulgowej mieć nie będą.

Mariusz Cielma

źródło: dziennikzbrojny.pl
Obrazek
dziubek
Członek EPKT Spotters
 
Posty: 119
Dołączył(a): 20 marca 2012, 23:10

Powrót do Lotnictwo wojskowe...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron